Barcelona part 2. - port, dziwki i Hemngway
Nasza podróż do Barcelony trwała kilka dobrych dni. Dlatego postanowiłam dozować nasze zwiedzanie, przepraszam, że z takim opóźnieniem dodaję kolejny wpis, ale w życiu są rzeczy ważne i ważniejsze, dlatego żeby nie przedłużać wróćmy do Barcelony.
Zacznijmy od portu:
czwartek:
Wejście na molo grozi atakiem panów z magnesami na lodówkę za 1€ oraz wachlarzami :D
Tuż przy porcie znajduje się kolumna z Krzysztofem Kolumbem, który ponoć wskazuje na Amerykę, ale czy na pewno??
Dalej wkraczamy na jedną z głównych ulic Barcelony - La Rambla.
A tu mały skok w bok na Plac Reial:
I znów wracamy na La Rambla:
By znów odbić w jedną z najstarszych ulic Barcelony, na której w biały dzień można spotkać panie lekkich obyczajów.... widok, choć nieudokumentowany to bezcenny :)
A tu nietypowe murale:
I papugi:
Teraz przenosimy się na reprezentacyjną ulicę "Barki" - Passeig de Gracia:
A tego tu, to chyba nie muszę nazywać, wspomnę tylko, że Gaudi maczał tu palce... ;)
A to La Pedrera, prawda, że cudne???
Mała przerwa na uśmiechy :D
A co się dzieje nocą w Barcelonie??
I oto jesteśmy!!!! To tutaj Hemingway popijał absynt.... i my też!!!
W środku czułam się jak w knajpkach na Kazimierzu, prawda, że podobnie??
Już niebawem kolejna część...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz