Erasmus to nie tylko nauka, to również
możliwość zobaczenia tego, co nowe, piękne i niesamowite. To
dlatego tak uwielbiam podróżować, to co zobaczę, wszystko co
piękne, niesamowite i dziwne pozostanie na zawsze zapisane w mojej
pamięci. A zdjęcia zrobione podczas podróży pozostaną wspaniałą
pamiątką.
Tutejsza organizacja studencka
zorganizowała wycieczkę, dzięki której miałyśmy okazję
zobaczyć kilka miejsc w regionie, w którym obecnie mieszkamy, czyli
w Abruzji. Pierwszym przystankiem na naszej trasie był Rezerwat
Natury Lama Bianca, gdzie po krótkim spacerze zjedliśmy pierwszy
lunch ;p
Potem pojechaliśmy do Parku San
Leonardo na pobudzające espresso i drugi lunch ;p który mieliśmy
okazję zjeść u stóp majestatycznych gór.
Po drodze do naszego właściwego
miasta wstąpiliśmy jeszcze do Pacentro, małego malowniczego miasteczka,
położonego na zboczu góry, w którym wszystko było zachwycające:
wąskie uliczki, śliczne malutkie balkoniki, fasady budynków. Tu
Kinga nieustannie doznawała deja vu, wcale się nie dziwię.
Miasteczko ma swój niepowtarzalny urok.
Późnym popołudniem dotarliśmy do
właściwego miasta, Sulmony, które słynie z produkcji Confetti i
nie chodzi tu o kolorowe kawałki papieru, ale o słynne cukierki.
Pod skorupką z cukru kryją się przeróżne smakołyki: od
czekolady, poprzez orzechy, aż po owoce. Ale same cukierki to nie
wszystko, na miejscu wyrabia się przepiękne kompozycje, które
można komuś podarować na różne wyjątkowe okazje, albo
przystroić nimi weselne stoły. Ale co najważniejsze? Możne je
również zjeść!
Na koniec naszej całodziennej podróży
wybraliśmy się do centrum Sulmony na krótki spacer po mieście i
pokrzepienie sił kawałkiem pizzy. Aż żal było wracać z
powrotem. Następny przystanek Perugia i Asyż...
Foto: My own and Kinga :D